niedziela, 5 października 2014

Bywszy w świecie. Budapeszt.

Peszt.

Co tu kryć z Budapesztu ledwo udało mi się zobaczyć część Pesztu. Budę obejrzałem z pesztańskiego brzegu Dunaju. Pozostaje wciąż terra incognita co wcale mnie nie martwi bo zawsze jest to kolejny powód aby wrócić.
Zatrzymaliśmy się w dzielnicy synagog i knajpek przeróżnego autoramentu i wielkości. Pierwsze wrażenie wcale nie było sympatyczne. Spacer po Rakoczi utca (wcale duża aleja) dostarczył nam wielu wrażeń - mętny wzrok podejrzanie chwiejących się typków, śpiący bezdomni w wejściach do sklepów, sikający za pomnikiem tubylec i pełno, mimo pobliskich kubłów, śmieci. "Piękny Budapeszt" pomyślałem i zacząłem się z tego śmiać. W końcu to niedzielne popołudnie i każdy chce się przewietrzyć. Następny spacer uliczkami w stronę naddunajskich atrakcji przyniósł o niebo lepsze wrażenia. Gdy wyszliśmy z labiryntu uliczek okazało się, że miasto wcale nie jest takie zaniedbane i zaśmiecone. Według mojego podziału zamieszkaliśmy w części "swojskiej-tubylczej" a zwiedzaliśmy cześć "europejską-turystyczną" Każda ma swój urok i trzeba to zaakceptować. Ba! Uważam, że tak należy odkrywać obce miasta. Nie przez pryzmat biegu od muzeum do muzeum i z okien autokaru ale właśnie wtapiając się w "okoliczności przyrody", podwórka, place zabaw. Po kilku nieudanych próbach sprzedaży prostownika samochodowego (rynek chyba nasycony albo akumulatory węgierskie coraz lepsze) i okularów przeciwsłonecznych (niebo zachmurzone, jeden dzień padało) nie pozostało nic innego jak wymienić cenne ojro na tysiące forintów. Z plikiem banknotów w kieszeni zanurzyłem się w świat ludzi posługujących  się językiem bynajmniej nie z tego świata:)

Szimpla Kert.

Najbliżej bo vis a vis miejsca naszego pobytu znajdował się Szimpla Kert. Pub/klubokawiarnia/imprezownia - jak kto woli.
Budapeszt
Widok z daleko zachęcający do wejścia.

Budapeszt
Balkonik niczego sobie. Elegancki.

Budapeszt
Ładne kwiatki.
Fasada lokalu jednoznacznie kojarzyła mi się z jakimś squotem czy menelnią. Skoro jednak nad wejściem wisiał szyld ciekawość zwyciężyła. Knajpa to w rzeczywistości parę lokali urządzonych w stylu „artystycznego nieładu” czasami wprost ze snu polskiego złomiarza -  stare krzesła, ekrany telewizora, rury, sprzęty elektroniczne, szafa grająca na CD. Lokal jest dwupoziomowy i wcale nie kończy się na budynku bo podwórko też jest zagospodarowane imprezowo.

Budapeszt
W Krzywym Zwierciadle - Węgierskie Wakacje w Szimpla Kert:)
Budapeszt

Budapeszt
Szimpla Kert - podwórko.



Budapeszt
Bagno...
Ogólnie może się podobać – kwestia gustu, pory dnia i ilości wypitego alkoholu.

Wielka Synagoga i Synagoga Rumbach.

Spacerując często mijaliśmy Wielką Synagogę. Koniec sierpnia i początek września to czas Festiwalu Kultury Żydowskiej. Wozy TV i długie kolejki zwiedzających. Nawet deszcz ich nie odstraszył – taka drzemie w turystach ciekawość. Sporo policjantów i uzbrojonych ochroniarzy więc pewnie w środku jakieś skarby przechowują. Sam budynek ma 75 metrów długości i 27 metrów szerokości. Ale same gabaryty nie oddają jego wielkości.

Budapeszt
Wielka Synagoga w Budapeszcie

Dwie bliźniacze wieże świątyni symbolizują dwie kolumny w Świątyni Salomona.

Wielka Synagoga w Budapeszcie.
W synagodze znajduje się też Muzeum Żydowskie.
Za synagogą na ogrodzonym podwórku znajduje się niezwykły pomnik autorstwa Imre Vargi: wierzba płacząca z metalowymi gałązkami i listkami, na których są nazwiska zamordowanych w budapesztańskim gettcie Żydów. Drzewo zostało ufundowane przez amerykańskiego aktora Tony’ego Curtisa, który grał m.in. z Marylin Monroe w „Pół żartem, pół serio”.


Budapeszt
Wierzba Symbol.

A to już inna, choć znajdująca się w pobliżu synagoga. Synagoga Rumbach.
Synagoga obecnie jest w remoncie.

Na szczycie synagogi znajdują się tablice z dekalogiem.

 

Carl Lutz i jego pomnik.

Niedaleko synagogi odkryłem ciekawy pomnik. Jest poświęcony ocalałym z Holokaustu oraz ich wybawcy, wicekonsulowi Szwajcarii Carlowi Lutzowi. Okazuje się, że na Węgrzech Żydów ocalał "dyplomatycznie" nie tylko Szwed Raoul Wallenberg ale też właśnie Carl Lutz i m.in. dyplomaci hiszpańscy. Pomnik zaiste ciekawy.

"Kto ratuje jedno życieratuje cały świat"


 
To nie był jedyny pomnik związany z zagładą Żydów na jaki trafiłem ale Budapeszt to także miasto rozrywek.

Sziget Eye.

Jedną z nich, którą nie sposób nie zauważyć jest Sziget Eye znane także jako Budapest Eye. Hmn...Myślę, że gdyby stało, tak jak London Eye, nad rzeką widoki były bardziej spektakularne pomimo, iż jest prawie o połowę niższe (65 metrów wysokości) niż londyński odpowiednik.

Budapest
Sziget Eye w pełnej krasie.
A teraz widoki z Sziget Eye.

Kopuła Bazyliki św. Stefana góruje nad okolicą.

Przeźroczyste dno "basenu" na dalszym planie jest sufitem podziemnego klubu.

Fontanna na Erzsebet Ter.

Gmach Parlamentu.



Wzgórze Gellerta i Cytadela.
Budapest
Wieczorem widoki z Sziget Eye chyba są o wiele ciekawsze.

 

 Węgierska Opera Państwowa.

Jeśli mowa o rozrywce to trzeba wspomnieć o tej z wyższego poziomu artystycznego - Węgierska Opera Państwowa w Budapeszcie została wybudowana w XIX w. w stylu neorenesansowym (wzorowana na Operze Wiedeńskiej). Piętrowa widownia o doskonałej akustyce może pomieścić 1261 osób. Opera jest otwarta dla zwiedzających.

Budapeszt
Węgierska Opera Państwowa.


Zdobienia nad głównym wejściem do Opery.
Budapeszt
W operze ściany też śpiewają.

 

 Bazylika św. Stefana.

Teraz coś o chrześcijańskich świątyniach. Bazylika św. Stefana to największy kościół w mieście (może pomieścić 8500 wiernych). Jest poświęcona pierwszemu królowi węgierskiemu Stefanowi I. Wewnątrz nie byłem ale już oglądanie samego budynku dostarcza wrażeń estetycznych. Póki co musi mi to wystarczyć. Ciekawostka - obecne prawo zabrania wznoszenia w Budapeszcie budynków wyższych od Bazyliki (96 metrów), dlatego świątynia, oraz gmach Parlamentu (o tej samej wysokości), są najwyższymi budynkami stolicy Węgier.
Bazylika św. Stefana w Budapeszcie

Bazylika św. Stefana w Budapeszcie


św. Jan
św. Łukasz

św. Augustyn
św. Hieronim

























Ja jestem drogą, prawdą i życiem.
Budapest
Plac św. Stefana. Jeszcze wczoraj był tu festyn wina.


Deptak łączący plac św. Stefana z promenadą naddunajską.

 

Promenada naddunajska.

Promenada naddunajska jest ulubionym miejscem spacerów nie tylko mieszkańców miasta ale też turystów. Wcale mnie to nie dziwi bo deptak oferuje i wspaniałe widoki na zabytki Budy, sam Dunaj no i zaskakujące co krok pomniki po pesztańskiej stronie. O kawiarniach, hotelach i sklepach nie wspomnę.
Kiskirálylány - Mała Księżniczka.


Zmalujemy coś?

Dziewczyna i pies. Naprawdę dobrze wkomponowani.

Fontanna przy promenadzie.
Nie tylko zobaczysz ale poczujesz pod palcami zabytki Budy.

Można też w tramwaju podziwiać widoki.
Most Łańcuchowy.
Budapeszt
Most Łańcuchowy a w tle Zamek Królewski i kościół św. Macieja w Budzie.






 

 Parlament i okolice.

Kolejne smutne miejsce związane z zagładą budapesztańskich żydów. Buty to pomnik, jeden z symboli holocaustu. Na przełomie 1944/45 węgierscy Strzałokrzyżowcy rozstrzeliwali w tym miejscu ludność pochodzenia żydowskiego. Przed egzekucją ofiary zdejmowały buty... Autor dzieła wykonał żelazne odlewy 60 autentycznych par obuwia z lat 40. XX w. i przytwierdził je do trotuaru nad Dunajem.





Instalacja znajduje się w blisko gmachu Parlamentu, który akurat był remontowany. Budowa gmachu trwała 17 lat. Ma on 268 m długości, do 123 m szerokości, a wysokość kopuły wynosi 96 m. W pomieszczeniach znajdują się siedziby praktycznie wszystkich instytucji rządowych. Zachwyt budzi przepięknie zdobiona fasada, z mnóstwem elementów. Najpiękniej budynek prezentuje się z drugiej strony Dunaju, szczególnie wieczorem, kiedy jest wspaniale oświetlony. Widziałem to jednak tylko na pocztówkach.

Budapeszt. Parlament.
Budapeszt. Parlament.
Parlament.




Parlament.


Budapest
Zmęczony turysta? Nie, to pomnik węgierskiego poety Józsefa  Attili.
Chwila odpoczynku....i ruszamy dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz